Islandia CZ.I

Wiecie jak to jest kiedy zaraz po powrocie z wakacji uderza Was brutalna rzeczywistość dnia codziennego. Nam przytrafia się to właściwie zawsze. Dlatego też ten wpis pojawia się dopiero teraz. 🙂
W tej części skupimy się bardziej na pokazaniu Wam tego co widzieliśmy my. W następnej natomiast pojawią się wskazówki i nasze przemyślenia dotyczące tego co i jak działa na Islandii.

Z różnych możliwych dróg dotarcia na Islandię (włączając z to przeprawę kajakiem) wybraliśmy tę za pośrednictwem samolotu. Bezpośredni lot z Gdańska i brak konieczności wiosłowania ułatwił tę decyzję 🙂
Jeszcze tego samego dnia przed dotarciem na pierwszy nocleg w dość szybkim tempie odwiedziliśmy cześć z głównych atrakcji tzw. Golden Circle
Strokkur Geysir i przyległe mu tereny oraz Selfoss.

O tej porze roku dni na Islandii są długie, zachodzące po 23.00 słońce może być na początku dość zaskakujące jednak po powrocie do domu zaczyna tego brakować 🙂

Dalszą drogę obraliśmy w kierunku zachodnim trzymając się dość ściśle drogi nr 1. Południowa cześć wyspy obfituje w najbardziej znane i najbardziej turystycznie oblegane atrakcje. Oczywiście przodują tu wszelkie wodospady i czarna plaża.

Pogoda – choć nas bardzo rozpieszczała potrafi dać się we znaki w najmniej odpowiednim momencie. Nagła mgła potrafi skutecznie ograniczyć widoczność co w przypadku pięknych widoków które powinny się przed nami roztaczać może troszkę zirytować 🙂 Nie mniej jednak czasem dodaje wiele uroku.

 

Przekrój tego wszystkiego co można zobaczyć jednego dnia jest przeogromny. Od bezkresnych trawiastych równin, przez skały i porośnięte mchem zastygnięte pola lawy aż po leniwie pływające po jeziorach oderwane od lodowca kry.

Z pośród tego wszystkiego chyba najbardziej przypadła nam do gustu przestrzeń. Szeroki horyzont i spokój pozwalający się wyciszyć.

W drodze na północ jednym z ciekawszych miejsc są okolice jeziora Mývatn. Wzgórza w kolorze miedzi i para z gorących cieków wodnych. Wizyta tutaj okraszona jest specyficznym mocnym zapachem siarki.

Daleka północ to coś zupełnie odmiennego. Rybackie chatki, ośnieżone góry i silne fale. Na każdym kroku natura nie pozwala o sobie zapomnieć.

Powrót z północy na południe zachodnią stroną to droga przez bezkresne pastwiska. Odbijając nieco w stronę środka wyspy dostać można się aż na obrzeża jednego z lodowców.

Ten wszechobecny obraz obcego świata, ogrom przestrzeni i niesamowite struktury sprawiają że chciało by się tu zostać.

Wraz z ostatnim zachodem słońca jaki dane nam było zobaczyć na Islandii powoli zaczęliśmy rozmyślać nad następnym kierunkiem podróży. 🙂

 

Pakowanie cz. 1

Pakowanie …
Za każdym razem kiedy już zamykam walizkę to i tak mam wewnętrzne uczucie, że czegoś zapomniałam, a Bartek zawsze powtarza na pewno nie jest to nic takiego czego nie da się kupić na miejscu 🙂 Troszkę mnie to uspakaja, ale mimo wszystko uczucie pozostaje. Pakujemy się ostatnio dość często za sprawą przede wszystkim reportaży ślubnych, które coraz częściej wykonujemy dość daleko od domu. Wiadomo pakowanie się „do pracy” na 3 dni wygląda inaczej niż wyjazd na ponad tydzień i to w miejsce gdzie zmieniające się warunki atmosferyczne mogą dać się we znaki. Mowa o Islandii, która lubi płatać figle jeśli chodzi o pogodę.
Dlatego mamy ze sobą ubrania na deszcze, mróz, wiatr a także słonko.
To chyba nasz największy bagaż jaki do tej pory zabieraliśmy ” na wakacje”.

sakiewka/nerka na podręczne rzeczy Anakomito // Aparat Fujifilm Instax Polska // mapa idealna bo w laminacie – deszcze jej nie straszny // etui na bilety i dokumenty Shalimov // kubek termiczny z grawerem od Tremo Kubki.

Ciepłe rzeczy (większość naszego bagażu) czyli odzież sportową i termiczna  to rzeczy z 4F- kupujemy je od lat (właściwie od pierwszych wyjazdów na rajdy terenowe)  i jesteśmy bardzo z niej zadowoleni. Dodatkowo spakowaliśmy po 3 grube ciepłe swetry, koszulki, rękawiczki, czapki, szale i kominy aby nas tam nie przewiało. Zbytnio tego nie widać bo tą ciężką artylerie spakowałam na samym dnie walizki ściskając ją w workach próżniowych aby zajmowało mniej miejsca.

Szczotka Michel Mercier – moją zakupiłam w SuperPharm . Wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem na rozczesywanie splątanych islandzkim wietrzyskiem włosów. // Balsam do ciała Tołpa   // Coś na „ząb” zaraz po przybyciu DayUp +  // Ciepłe rękawiczki Decathlon  // Kaszmirowa czapka Mango

 

Gruby sweter jest mega ciepły mam nadzieje że sprawdzi się idealnie na chłodne dni
//  Finke

Parowacz – mały i lekki, idealny  do walizki  SteaMaster //   skórzany pasek  Miron’s

 Okulary- będziemy podróżować wynajętym samochodem a ja mam cały czas nadzieje że słońce nas nie będzie opuszczać.
Guess

Kosmetyki – część byłam zmuszona przelać do mniejszych opakowań bo w mojej drogerii nie dostałam ich odpowiedników w miniaturowym opakowaniu // Tonik, szampon, żel po prysznic, żel do higieny Intymnej, balsam do ciała, balsam do układanie brody, krem łagodzący dla mężczyzn- Tołpa //  olejek do demakijażu oraz serum do twarzy-  Iossi // balsam do ust Blistex //  olejek do mycia twarzy Creamy

Biżuteria w minimalnych składzie.
Zegarki Miugo // łańcuszek na szyje Ania Kruk // bransoletka na rękę Lilu / LM96 // opakowanie na biżuterie Shalimov

A to cały nasz bagaż.
Torby podróżne Wittchen // Torebka Shamilov // Plecak na sprzęt Benro

W części 2 opiszemy zawartość plecaka czyli to co zabieramy i czym będziemy fotografować.

E.

Pożywne śniadanie przed pracą …

     Każdy wie że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, u nas także. Czasem wygląda to różnie w zależności od ilości czasu. Niejednokrotnie są to kanapki jedzone w pośpiechu, czasem przepyszne Pancake’i, innym razem jogurt z granolą, szybki sok owocowo-warzywny, a jeszcze innym razem owsianka. Często następny posiłek jemy około 8-10  godzin później ( tak zazwyczaj jest kiedy idziemy na reportaż ślubny- w tygodniu wygląda to inaczej). Musi być pożywnie i dwuetapowo: przed wyjściem z domu i zaraz po dotarciu na miejsce zdjęciowe. (czasem dojazd to 100 i więcej km – w tym czasie człowiek głodnieje nawet z nudów 🙂 )

Pośpiech nie musi oznaczać, że jemy nie zdrowo. Przykładamy  dużą uwagę do tego co jemy.  Ostatnio wynalazłam ” sklepik” ze zdrowymi produktami, z którego korzystam gdy czas mi nie pozwala na samodzielne przygotowywanie kulinarnych cudactw.


Granola  oraz Veganella ( taka nutella tylko dużo zdrowsza).
Machina Smaku

Naleśniki z własną konfiturą oraz liofilizowanymi owocami .

Granola Machina Smaku // Sok Chia.eu  // kawa Starbucks.

 


Batony i Krem Daktylowo-Kokosowy
Machina Smaku

Pancake’i z jogurtem naturalnym i owocami.

Świeże bułeczki z  dodatkiem płatków owsianych.
Oxy Diet


Owsianka z owocami leśnymi – do tego ziołowa herbata.
OxyDiet


Kawa  Starbucks //  Granola i Masło Migdałowo – Słonecznikowe idealna na kanapki oraz do owsianki !
Machina Smaku

Mus czekoladowy z przetartymi malinami na dnie a do tego liofilizowana żurawina.
OxyDiet

Vegannella // Pasta z pieczonym burakiem i czarnuszką świetna z pieczywem, ale także super smakuje z wędzonym indykiem na kanapkach.
Machina Smaku

Te i wiele innych pyszności dostarcza nam sił na dużą część dnia. Choć nie należymy do tych osób, które liczą każdą kalorie, dbamy o to by było smacznie i zdrowo. Wam polecamy to samo bo to chyba najważniejszy krok do dobrego samopoczucia na co dzień.

Podsumowanie kwietnia …. dużo się działo.

Kwiecień rozpoczęliśmy chyba jak wszyscy – od przygotowań do świąt.

Sadzenie żytka, rzeżuchy i innych cudactw //  kartki świąteczne – tradycja musi być, tym razem od Margo.Hupert

Kwiecień to był też miesiąc poszukiwań. Szukaliśmy „nowych” unikatowych miejsc na sesje plenerowe.

Udało się wygospodarować małą chwilę -dla nas- czyli wypad do Łodzi.

To nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz kiedy odwiedziliśmy to miasto. Piękne ceglane budynki zachwycają i inspirują.

Jednym z głównych punktów tego wyjazdu były odwiedziny na XX Targach Film Video Foto. Wielu wystawców i jeszcze więcej wszystkiego co związane z fotografią.

Standardowo  jak tylko pogoda na to pozwoliła wybraliśmy się na plażę. Tym razem nie nad morze ale nad zatokę. Rewa i zdjęcia dla Chia.

Wiosenne słońce wprawiało w dobry nastrój a z wiatrem walczyliśmy rozgrzewając się gorącą kawą dzięki kubeczkom grawerowanym specjalnie dla nas przez Termo Kubki


Stefan jak zwykle zadowolony. Wybiegał się goniąc mewy.

Kwiecień to też nowe projekty zdjęciowe, tym razem z Anią Kruk  i jej piękną biżuterią oraz  z firmą Tołpa – w akcji ‚mniej znaczy więcej’. Więcej tutaj.

Kwiecień to też ostatni wolny weekend przed rozpoczęciem maratonu zdjęciowego.

Choć rzeczywiste rozpoczęcie sezonu ślubnego nastąpiło już w Styczniu, to na dobre w machinę sezonu ślubnego 2017  weszliśmy z Agatą i Pawłem.

Zaraz potem krótka seria zdjęć dla : Moelle

Coś dla mnie, czyli to co tygryski lubią najbardziej… świeżo pieczony chleb … a do tego mój łup internetowy – krzesło z lat 70′.

W tym miesiącu mimo wielu spraw i obowiązków znalazłam chwilę na czytanie. Nowości na naszej półce to Beauty&Food oraz Rzecz o ptakach. Jedna pozycja poradnikowa, druga zaś nie koniecznie jak okładka może sugerować – naukowa, a mówiąca wiele o nas samych.

Zdjęcia produktowe czyli to co lubię najbardziej! Tym razem  – cudowne naturalne kosmetyki  iossi w połączeniu z poduszkami z naturalnym wkładem od Plantule Pillows – o tych produktach niedługo napiszemy coś więcej.

Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało to w kwietniu dopadła mnie także wiosenna odmiana grypy.
Na poprawę samopoczucia piękne kwiaty od Luxory Flowers.

Na sam koniec miesiąca przyszedł czas na kolejne wesele. Tym razem mieliśmy okazję towarzyszyć w tym ważnym dniu Natali i Rafałowi, którzy właśnie cieszą się miesiącem miodowym !

Po dobrze wykonanej pracy należy się odpoczynek 🙂

Mniej znaczy więcej … ale czy zawsze ?

Kolejny miesiąc za nami !
O rety jak ten czas leci…. tyle mamy ostatnio na głowie, że moje ostatnie postanowienie publikowania postów ” podsumowanie miesiąca” z naszych prac wisi jako wpis ” roboczy”….mamy już 10.04 czy to nie za późno na taki post.  Pewnie tak … obiecuję że podsumowanie kwietnia jednak będzie.

Ale do rzeczy. Ten post powstał  ze względu na podjętą współprace z marką Tołpa.
Marką, dla której mieliśmy okazję zrobić zdjęcia. Mieliśmy też okazje przetestować kosmetyki – z tego również się cieszę – ale nie powstał po to aby Wam teraz wciskać jakieś produkty czy polecać konkretne kremy. Powstał, żeby troszkę uświadomić Nas Kobiety ! Maniaczki zakupów czy wręcz zakupoholiczki – stwierdzam to bez bicia !  (tak, tak  sama taka jestem i walczę z tym jak mogę !).

Jestem obecnie po lekturze „Skin Coach” – Bożeny Społowicz i wiele dzięki niej sobie uświadomiłam. Przede wszystkim, że nie należy przedobrzyć z ilością nakładanych na siebie kosmetyków. W dzisiejszym świecie „napastujących” nas reklam, oferujących chyba już wszystko co się da wymyślić aby wyglądać lepiej, młodziej promienniej – dajemy się omamić. Na siłę chcemy w to wierzyć i kupujemy kolejny krem który po 3 dniach stosowania nie daje efektu i ląduje na półce. ( następnie traci ważność i ląduje w śmietniku).
Powiedziałam basta !  Wolę nową parę butów niż kolejny krem, tonik, odżywkę czy peeling, który mi nie odpowiada.

No i wtedy pojawiła się Tołpa i ich poukładane spojrzenie na świat kosmetyczny. 😀 Tym mnie urzekli !

Na stronie Tołpa znajdziemy takie słowa jak :  << kiedy mówimy ”mała wielka pielęgnacja” mamy na myśli codzienne, drobne, ale przemyślane czynności, bo uważamy, że suma małych rzeczy daje duży efekt. >>
Zgadzam się z tym całkowicie !

Plan jest więc taki: Wszelkimi sposobami dowiadujemy się jaką mamy skórę. Następnie śpiesznie udajemy się do łazienki i sprawdzamy jakich kosmetyków faktycznie używamy. Wśród nich na pewno znajdziemy takie których używać nie powinniśmy a i te, które nam po prostu nie służą. Kolejny krok – zbędne, niekorzystne dla nas kosmetyki i te nieużywane przekazujemy bliskiej osobie –  może jej będą służyć lepiej.
Czas na wybór nowych kosmetyków według typu skóry i naszych potrzeb – robimy listę. Jeśli tylko to możliwe kosmetyki z listy wypróbujmy prosząc w drogerii o próbkę lub kupując ją na stronie Tołpy. 
Po przetestowaniu czas na zakup przetestowanych i poprawnie dobranych kosmetyków. Potem zostaje nam z nich korzystać – koniecznie do końca !
Starajmy się nie kupować na zapas danego produktu bo „jest promocja”-   za pół roku może się okazać, że ze skóry przetłuszczającej mamy „normalna”  i co innego do pielęgnacji będzie dla nas odpowiednie 🙂  I oto cała filozofia,  która zaoszczędzi czas, pieniądze i rozczarowania.

Proste prawda ?
Poniżej kilka produktów które dobrałam do siebie i Pana B.  oraz te, które skradły moje serce jeśli chodzi o chwile relaksu 🙂

Ps. Najfajniejsze – Tołpa to polska marka, która dokłada wszelkich starań aby ich produkty nie zawierały szkodliwych składników takich jak SLS-y, silikony czy PEG-i. Produkty dostępne są w drogeriach oraz w sklepie internetowym Tołpa.
Przesyłka internetowych zakupów jest darmowa a dodatkowe 5 próbek do testowania – w cenie 5-u groszy 😀


E.

Zimowo- wiosenne spacery …

Czas od lutego do kwietnia to „czas” dla Nas.
W tym okresie nie przyjmujemy zleceń na wesela tylko staramy się te miesiące poświecić sobie. W tym też okresie staramy się mieć zamknięta obróbkę zdjęć z poprzedniego roku a  soboty i niedziele spędzamy na spacerach i spotkaniach ze znajomymi a nie na ślubach i na plenerach 🙂
Jak to się mówi : ” KIEDYŚ TRZEBA ODPOCZĄĆ ” – chociaż przyznamy się bez bicia, że już powoli tęsknimy za weselnym zamieszaniem.
W tym roku „sezon” zaczynamy zaraz po świętach Wielkanocnych a kończymy w listopadzie :). Tak, tak … dużo pracy przed nami ale czeka Nas tez kilka fajnych wyjazdów o których będziemy na pewno pisać 🙂 A teraz zapraszam na spacer po nadmorskim lesie ….

 

Torebka :  Shalimov

Miłego dnia
E i B.