Co ma w głowie fotograf.

Wir spotkań z naszymi przyszłymi parami młodymi, którego apogeum zazwyczaj występuje na przełomie roku powoli się uspokaja. Podczas tych rozmów często powielają się pewne pytania niekoniecznie związane bezpośrednio z nasza pracą ale także z pozostałymi aspektami weselnych przygotowań ( ale to dobrze bo widać że pary młode coraz bardziej się przygotowują do tego dnia i robią to z wielkim zapałem) .

Natura wykonywanej przez nas w dniu ślubu pracy bazuje przede wszystkim na obserwacji. Staramy się zauważyć najmniejsze szczegóły jak i to co w szerokim obrazku niekoniecznie jest na pierwszy rzut oka widoczne.

Myślę że pozwala nam to na określenie siebie specjalistami ślubnymi nie tylko w dziedzinie fotografii. Odwiedzamy różne sale, słuchamy wielu orkiestr i DJów. Zdarza się nawet, że wiążemy krawaty czy sukienkę gdy w promieniu wzroku brak odważnych, którzy by się tego podjęli. Gdy w stresie nikt nie wie jak wiąże się kokardę. Mamy porównanie wielu rożnych imprez i jak to zawsze mówię – już mnie chyba nic na ślubie nie zaskoczy (i zawsze choć raz w roku się mylę 🙂 ) Doświadczenie natomiast pozwala nam okiełznać nie tylko to z czym spotykamy się wykonując naszą pracę, ale także pomaga „ogarnąć” nieprzewidywalne „przygody”, które czasem przytrafiają się „naszym” parom.

Dużo się dzieje…ale przede wszystkim nie zapominajmy o tym po co tam jesteśmy. W dniu pracy nie ma czasu na zastanawianie się, który guzik na aparacie do czego służy. Wchodząc do różnych pomieszczeń już jakby odruchowo zmieniamy ustawienia aparatów adekwatnie do panującego oświetlenia. Korygujemy balans bieli już prawie na wyczucie, widząc jaką barwę ma zastane światło (choć nadal dla pewności posiłkujemy się X-rite color checker’em 😉 ). To dopiero wierzchołek góry lodowej, bo przecież to tylko technikalia. Trzeba zacząć myśleć o tym co dzieje się dookoła. Jak to widzimy my. Jakiego obiektywu użyć, jaką ogniskową i jaką przesłonę wybrać – aby to co za chwilę aparat zapisze na karcie pamięci miało wartość taką by trafiło do rodzinnego albumu. Czy portret panny młodej wykonać dłuższą ogniskową „odcinając” ją jednocześnie od panującego wokół zgiełku…skupić się na jej emocjach, tym co widać w oczach przed tymi najważniejszymi chwilami tego dnia? czy może szerzej…wraz z całym otoczeniem uroczo zestresowanych domowników.

W między czasie – na ile to możliwe – rozmową staramy się rozluźnić nieco – dla niektórych przytłaczającą – atmosferę wywołaną obserwacją frontowej soczewki obiektywu 🙂 (tak – w końcu od 80% z Was słyszymy „ja to nie lubię zdjęć”).

Jak widzicie pracy i rzeczy do „ogarnięcia” jest sporo. Na szczęście jest ona dla nas przyjemnością. Natomiast niezaprzeczalnie wybierając fotografa  ślubnego powinniście zwrócić szczególna uwagę na jego doświadczenie, opanowanie ale także i to czy po prostu odpowiada Wam jego towarzystwo, sposób bycia, spojrzenie na fotografie bo uwierzcie że dość często będzie on obok Was tego najważniejszego dnia.

B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *