Pakujemy się do szpitala…

Torba dla mamy.
Poradników tego typu znajdziecie w internecie całe mnóstwo. My postanowiliśmy się podzielić z Wami naszym doświadczeniem i tym jak wyglądała nasza torba do szpitala.
Co zabrać aby niczego nam nie zabrakło ? Kiedy się spakować? Tyle pytań i wątpliwości.  Dziesiątki przeczytanych artykułów.
Życie jednak płata figle i zaskakuje nas w najmniej spodziewanym momencie. Z perspektywy czasu dobrze, że podjęłam decyzje o szybszym spakowaniu torby. Nasza Zuzanna postanowiła nam zrobić niespodziankę i pojawić się na świecie w 37 tygodniu ciąży, więc dobre 20 dni przed założonym terminem. Teraz (pomimo tego, że czas znika nam z dnia na dzień coraz szybciej 🙂 ) mogę już napisać co się przydało z wcześniej spakowanych rzeczy a co trzeba było dowieźć do szpitala.
Zaczniemy od tego że w 26 tygodniu trafiłyśmy do szpitala z kolką nerkową i wtedy miałam już przyjemność poleżeć 8 dni na „patologi ciąży”. Jaki to ma związek z pakowaniem torby do porodu?  Taki, że już wtedy napatrzałam się jak dziewczyny w bólach próbują ogarnąć multum swoich rzeczy targając te wielkie torby i walizki chyba z całą wyprawką dla niemowlaka jaką miały
w domu na salę porodową i potem poporodową. Powiedziałam sobie już wtedy, że ja zabiorę minimum i nie będę wyglądać jak wielbłąd obwieszona torbami.
Po wielu radach spakowałam się w dwie torby. Jedną małą sztywną podręczną walizkę z rzeczami dla siebie plus torba z LaMillou z rzeczami dla maluszka. To bardzo fajne rozwiązanie jak przy porodzie jest z wami partner, który jasno już wie, że jak ma podać coś dla was to szuka w walizce a jak dla dziecka to
w drugiej torbie.

W mojej torbie znalazły się takie rzeczy jak:
Dwa ciemne ręczniki wyprane w zmiękczającym płynie. Dlaczego ciemne  i dlaczego wyprane w płynie zmiękczającym? O tym przeczytałam na innym blogu i to całkowita prawda. Ciemne dlatego że podczas skurczów możemy skorzystać np. z ciepłego prysznica. Jako, że jest to już czas, że może się zdarzyć wszystko; np. lekkie wybrudzenie ręcznika od krwi lub wód płodowych -także bardziej komfortowo dla nas będzie wtedy gdy położony do przesuszenia na kaloryferze ręcznik nie będzie straszył różnokolorowymi plamami. Pierzemy go w płynie zmiękczającym bo nasze piersi nadal są bardzo wrażliwe i na pewno będzie miło wytrzeć się w miękki ręcznik który nas nie podrapie.  Dlaczego 2 sztuki? Jak już jeden będzie mokry od częstych spacerów pod prysznic i jeszcze nie wyschnie mamy drugi.

Cztery piżamy. Jedna na czas kiedy po przyjeździe do szpitala będziecie leżeć na patologi ciąży (nawet po prostu czekając na właściwą akcję porodową), jedna do porodu i dwie na po porodzie.  Ja do porodu wybrałam piżame koszulową a po porodzie te zakupione w Granatovo.  Dlaczego właśnie te? Bo to Polska firma mająca piżamy z fajnymi rozwiązaniami, idealne dostosowane do tego aby łatwo nakarmić maluszka, ale też aby komfortowo czuć się podczas badań. Nie ujmują też kobiecego wyglądu.

 

Klapki takie do chodzenia po sali i korytarzach oraz te pod prysznic.

Bielizna. Wybrałam 2 staniki do karmienia zakupione w H&M oraz majteczki bawełniane. Wiele szpitali ma nakaz kupowania majtek jednorazowych z siateczki. Na szczęście w ‚naszym’ szpitalu położna pozwoliła mieć normalne majteczki pod warunkiem że będą bawełniane. Lepiej przytrzymują podkłady poporodowe.
Zapytajcie jak to jest w szpitalu w którym rodzicie – w moim wkłady były zapewnione.

Szlafrok ? Ja wybrałam ciepły długi sweter.

Skarpetki. Tego chyba nie muszę opisywać 🙂

Kosmetyczka. W niej zapakowane wszystkie drobne rzeczy i kosmetyki w miniaturowym wydaniu.  Żel pod prysznic delikatny z Yope, szampon, chusteczki do demakijażu ( fajne pakowane w jednorazowe saszetki zakupiłam w biedronce),  krem do twarzy (próbka kremu z Dermy – jest delikatny i z dobrym składem w sam raz na delikatna skórę w ciąży i po porodzie), żel do higieny intymnej OrganiWash, olejek do ciała  z Manufaktura Dobrego Mydła,
krem na brodawki , woda termalna w sprayu ( na czas porodu dla orzeźwienia- bardzo się przydała), szczotka do włosów, gumki do włosów na czas porodu i po,  nakładki do karmienia ( ja wybrałam z polecenia te z Medeli i używam ich do dziś), mały ręcznik do twarzy, balsam do ust bardzo przydatny podczas porodu podczas intensywnego oddychania, słuchawki do muzyki na czas oczekiwania do porodu aby się troszkę wyciszyć i zrelaksować.

Do torby zapakowałam też wkładki laktacyjne do stanika. Osobiście przetestowałam przed porodem kilka rodzajów, bo już wtedy były mi potrzebne i najbardziej byłam zadowolona tych od Lovi. Mają 3 kolory do wyboru w zależności jaki kolor bielizny mamy ( białe, czarne, cieliste). Dobrze wchłaniają i nadmiar pokarmu zmiana się w wkładce w żel co sprawią że, jest bardziej sucha i higieniczna.

Femaltiker- preparat do rozpuszczania na pobudzenie laktacji. Polecany w szkole rodzenia – u nas się sprawdza.

Laktator. Wiele z was o nim pisało, sporo też mówiło żeby nie brać go do szpitala bo bardziej przyda się w domu. W końcu został w domu, a mąż następnego dnia pędził po niego aby go dowieść. Malutka miała problem z uchwyceniem brodawki ze względu na anatomie sutka i ze względu na bycie wcześniakiem nie bardzo miała chęć aby szeroko otwierać usta. Mała ilość pokarmu w pierwszych dniach także nie pomagała. Laktator służył nam do ściągnięcia pokarmu, pobudzenia laktacji a dodatkowo aby „wyciągnąć” sutki tak aby maluszek mógł je załapać.
Produkt bezcenny i nieoceniony. Z perspektywy czasu to naszym zdaniem must have każdej mamy, która chce karmić piersią. Wybraliśmy laktator Lovi, najpierw zwrócił moją uwagę bo był po prostu ładny, a ja mam słabość i bzika na punkcie tego aby było ” ładne”, potem przy bliższym poznaniu ujawnił się szereg zalet: to że jest elektryczny i zaoszczędzi mój czas i energie, którą bym zużyła na ręcznym ściąganiu; to że ma dwa tryby pracy – stymulacja i ściąganie pokarmu co maksymalnie odwzorowują proces ssania piersi przez dziecko;  jest cichy a do tego działa bez konieczności podłączenia do prądu.  Po naładowaniu może pracować do 3 godzin na wbudowanej baterii. Pakowany jest w dedykowaną walizeczkę, która ułatwia transport.

Przekąski na czas porodu. Czas porodu to bardzo wyczerpujący proces i nie zapomnijcie zabrać coś dla siebie no i partnera do przekąszenia. Mogą to być ciastka, czekolada itp. Ja zabrałam tubki z musem owocowym i żelki.
Pamiętajcie też o wodzie! Ja spakowałam dwie butelki z Dafi z dziubkiem i filtrem aby nie wozić dużej ilości wody i móc nalać taką z kranu.

Ręczniki papierowe jednorazowe- konieczne i niezbędne do osuszania krocza.

Torba dla dziecka.

Praktycznie wszystko co potrzebne zmieściłam w torbę z LaMillou. Jest mega pojemna i ma mnóstwo przegródek. Dzięki temu w torbie panuje ład i porządek.
Do torby nie zmieściłam tylko rożka bo wybrałam ten z Zana by Mama, który jest dość duży ale też dość sztywny co uznałam za atut ułatwiający potrzymanie maluszka – szczególnie jeśli ma trafić na ręce taty 🙂 . W nim schowałam pieluszkę tetrową, pierwsze body i pajacyk dla malutkiej z czapeczką i jednym pampersem. To bardzo duże ułatwienie takiego spakowania na czas kiedy położna poprosi już o rzeczy w jakie ma ubrać noworodka aby nikt już po torbie nie szukał rzeczy, w które dziecko ma być ubrane po porodzie.

W torbie znalazł się zapas pieluszek na pierwsze dwie doby po porodzie, a większa ilość została w samochodzie. Chusteczki do podmywania, my za pomocą strony Sroka o…. wybraliśmy te z Dermy.
Maść do pupy polecana przez położną – „Zaspa” polecamy i nadal używamy.
Smoczek a raczej smoczki, zabraliśmy te z Lovi, które nie zaburzają prawidłowego odruchu ssania oraz  naturalny smoczek kauczukowy.
Pięć par pajacyków i 5 par body a do tego dwie czapeczki. Dlaczego aż 5 jak mamy być tylko 2 doby? Dlatego, że zawsze coś się uleje albo maluch nam się zsiusia podczas przewijania i ciut więcej na przebranie się przydaje. Zwróćcie uwagę na to aby ciuszki były z dobrego jakościowo materiału. My zaopatrzyliśmy się w śpioszki i body z Dear Eco, Coodo, oraz te które uszyła dla nas babcia Ewa 🙂

Trzy pieluszki muślinowe do otulenia czy wytarcia.
Skarpetki dla maluszka zabraliśmy dwie pary zwykłych i takie ciepłe szydełkowe z Maylily.
Kocyk do okrycia podczas snu fajnie jak jest wełniany albo bambusowy. Tu akurat chodzi o przewiewność i oddychanie materiału,  jak by dziecko przez przypadek się okryło. My osobiście zawijaliśmy malutką w rożek do snu aby nie było tej możliwości a kocyk przydał się na wyjście ze szpitala.

Rozkładana mata do przewijania. Super rozwiązanie już na przyszłość jak będziecie gdzieś wyjeżdżali z maluszkiem – nawet na zakupy. Ja zabieram ją teraz wszędzie nawet jak jedziemy do teściów w odwiedziny. W niej mam już zapakowane pieluszki i chusteczki ( nasza mata jest z Malomikids).

Termofor z plantulepillows z pestkami wiśni zabrałam go zarówno dla siebie do ogrzania jak i dla maluszka.  Przydał się przede wszystkim podczas skurczy na ogrzanie odcinka lędźwiowego kręgosłupa w nocy.

Dodatkowo w samochodzie mieliśmy spakowane rzeczy moje i maluszka na wyjście ze szpitala. Nie ma sensu targać tego ze sobą po szpitalu. Wystarczy przynieść przed samym wypisem.

No i koniecznie zabierzcie ze sobą aparat lub naładowany telefon warto z tego wszystkiego mieć niepowtarzalna pamiątkę.

Mam nadzieje że ten post okaże się pomocny wszystkim Wam oczekującym na swoje malutkie skarby i choć pewnie po wszystkim i tak wyrobicie sobie własne zdanie na temat tego co było Wam potrzebne do tego czasu możecie się zdać na nasze doświadczenia 🙂

E.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *