Pakujemy się od nowa.

Ten wpis to taka mała aktualizacja zeszłorocznego postu z pakowania torby  który znajdziecie tu.
Tak naprawdę poprzedni wpis to idealnie to co i tym razem zabrałam ze sobą do szpitala i to faktycznie wszystko co mi się przydało. Zmieniły się tylko detale.
Dalej twierdzę, że nie należy brać nadmiaru rzeczy bo nie chodzi o to aby potem między Sor-em a porodówką,  czy miedzy porodówką a oddziałem poruszać się jak wielbłąd obładowany wszystkim tym co zakupiliśmy dla siebie i dziecka w wyprawce.
Tym razem zabrałam mniej ciuszków a więcej pieluszek (otulaczy) takich do wycierania siebie i dziecka od mleka.
Już nie zabierałam leginsów i bodziaków na każdy dzień pobytu w szpitalu  plus piżamek na noc, a  głównie postawiłam na  same piżamki i śpioszki. Jest to porostu wygodniejsze a z czasem człowiek jak widać robi się wygodny i leniwy. Nie chodzi przecież o to aby przebierać nie potrzebnie dziecko kilka razy na dzień, ale aby znaleźć też czas na odpoczynek.

Tak jak poprzednio najważniejszy punkt pakowania torby to według naszego szpitala był rożek i to co w nim ma się znajdować czyli pierwsze ubranko z czapeczką, pieluszka, pampers oraz mokre chusteczki. Taki must have dla położnej aby zaraz po porodzie miała w co ubrać i czym otulić dziecko.
Rożek tak jak poprzednio zakupiliśmy z ZanaByMama- dlatego, że super się sprawdził i Zuzka używa go do dnia dzisiejszego jako maty do zabawy. To inwestycja długoterminowa dodatkowo to piękna część wyprawki.

Rożek Zana by Mama

Jako pierwsze wygodne zarówno dla mnie jak i dziecka ubranko wybrałam kokon z czapeczką od LinenLee wykonany z bawełny organicznej z certyfikatem – bezpieczny materiał na pierwszy kontakt z tkaniną był jednym z głównych kryteriów wyboru.

Kokon z czapeczką LinenLee

Pieluszki – głownie tetrowe z bawełny organicznej oraz z muślinu.
Tutaj wyszła moja nowa miłość do polskich produkcji oraz nowych dla mnie marek zagranicznych  – zdecydowanie za późno je poznałam!
Polskie marki od których zakupiliśmy pieluszki to MalomiKids oraz LinenLee a zagraniczne to KongesSloejd oraz FermLiving.  Super jakość oraz starannie dobrane materiały.

Ubranka jakie zabraliśmy do szpitala to częściowo garderoba po Zuzie. Znalazło się tam kilka polskich marek, które wytrzymały świetnie nie tylko rok ale i wiele prań. To między innymi piżamki od Coodo czy Dear Ecco. Nowości to Wheat i ich  piżamki z wełny merynosów oraz wcześniej wspomniane LineLee i ich kokon z dresówki organicznej oraz z muślinu. Dodatkowo zabrałam tak jak poprzednio smoczki. (Tak jestem zwolenniczką smoczków 🙂 ) Dwa rożne bo nigdy nie wiadomo, który dziecku bardziej przypasuje. Trzy pary skarpetek wełnianych, które zakupiłam w H&M oraz wełniane butki na wypadek gdyby mała okazała się zmarźlakiem.

W kosmetyczka dla malutkiej niezmiennie Zaspa na odparzenia i problemy koło pupy, octenisept do odkażania pępuszka, sól fizjologiczna i gruszka do noska ( malutki teraz nie są odśluzowywane co za tym idzie zalega im to często w nosku i maleństwo gorzej oddycha co za tym idzie gorzej śpi).
Kosmetyczkę , podróżny przewijak ( ten gadżet bardzo nam się sprawdził przy Zuzie bo dużo się przemieszczamy) jak i całą torbę tym razem wybrałam z My Bag’s . Wybór potraktowałam jako inwestycja przyszłościowa – uznałam że to świetna torba zarówno do szpitala jak i wycieczki na weekend za miasto aby spakować dziewczynki.

Kosmetyczka MyBag’s
Podróżny przewijak My Bag’s

Na samym końcu wspomnę o kocyku i otulaczu. Wzięłam jedno i drugie na wypadek jak by malutka ulała na niego i potrzebne byłoby coś na zmianę. Koniec końców użyliśmy tylko kocyka. Kocyk mieliśmy po Zuzie – szary z La Millou a otulacz z Garbo &Friends.

Torba My Bag’s

A tu cała spakowana torba w której idealnie wszystko się pomieściło.

W kolejnym poście pokażę co spakowałam dla siebie i na jakie marki postawiliśmy tym razem.

Pozdrawiam E.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *